Książka Jennifer L. Scott "Lekcje Madame Chic" jest zbiorem, który trudno mi zrecenzować. Jeśli ktoś liczy na zabawną i inspirującą historię, to będzie zaskoczony. Być może treść jest faktycznie podana w przyjemny sposób, ale książka przypomina poradnik, a nie zamkniętą historię.
Główna bohaterka opisuje swoje odczucia z półrocznego pobytu we Francji. Jako rasowa Amerykanka ma wrażenie, że poznała kulturę i obyczajowość zupełnie nieadekwatną do jej rodzinnej Kalifornii. Rodzina, u której się zatrzymała, jej obyczaje i codzienność okazały się dla Jennifer wręcz abstrakcyjne. Nie potrafiła zrozumieć tego, że jadają wspólnie o ściśle określonych porach i nie mają zwyczaju podjadania między posiłkami, że mają tak niewiele ubrań, że chodzą zawsze zadbani i nie akceptują czegoś takiego jak codzienny dres. Ta obyczajowość, choć na początku sprawiała wrażenie absolutnie negowanej, stała się kanwą nowego życia autorki.
Po głębszych przemyśleniach okazało się, że kobieta akceptuje, a nawet pochwala ten odmienny tryb życia. Co więcej, okazał się on zdrowszy i zdecydowanie bardziej logiczny, niż ten, który prowadziła w Kalifornii.
Mam wrażenie, że dla odbiorcy w Polsce ta książka będzie trochę abstrakcyjna. My nie mamy w naturze takiego porządku i przezorności o jakiej dowiadujemy się z tej pozycji. Nie jesteśmy też skłonni do przyjmowania tych rad, ponieważ nasze społeczeństwo dalekie jest od obyczajowości amerykańskiej i francuskiej. Polskie zwyczaje i polska codzienność dyktują nam zupełnie inne rozwiązania.
Nie zmienia to faktu, że książkę jestem skłonna polecić, ale w żadnym razie nie jako poradnik, ani jako ciekawa pozycja fabularna. Raczej jest to ciekawostka, która naświetla nam inną kulturę, obnaża narodowościowe cechy, czasem są to wady, a czasem walory, które warto spróbować przenieść na rodzimy grunt. Cały czas twierdzę jednak, że jest to książka naciągana. Ta poradnikowa specyfika i myślniki z poradami, kończące każdy rozdział, niekoniecznie do mnie przemawiają.
Reasumując, warto przeczytać, ale nie warto nastawiać się na głębokie i wartościowe treści. To zdecydowanie luźne podejście do tematu i niekoniecznie skuteczne i akceptowalne dla nas treści, choć kwestia ogromnej garderoby i odwiecznego problemu "nie mam w co się ubrać" dotyka każdą kobietę, bez względu na narodowość.. więc może znajdziecie w tej pozycji coś, co Wam się spodoba?
Po głębszych przemyśleniach okazało się, że kobieta akceptuje, a nawet pochwala ten odmienny tryb życia. Co więcej, okazał się on zdrowszy i zdecydowanie bardziej logiczny, niż ten, który prowadziła w Kalifornii.
Mam wrażenie, że dla odbiorcy w Polsce ta książka będzie trochę abstrakcyjna. My nie mamy w naturze takiego porządku i przezorności o jakiej dowiadujemy się z tej pozycji. Nie jesteśmy też skłonni do przyjmowania tych rad, ponieważ nasze społeczeństwo dalekie jest od obyczajowości amerykańskiej i francuskiej. Polskie zwyczaje i polska codzienność dyktują nam zupełnie inne rozwiązania.
Nie zmienia to faktu, że książkę jestem skłonna polecić, ale w żadnym razie nie jako poradnik, ani jako ciekawa pozycja fabularna. Raczej jest to ciekawostka, która naświetla nam inną kulturę, obnaża narodowościowe cechy, czasem są to wady, a czasem walory, które warto spróbować przenieść na rodzimy grunt. Cały czas twierdzę jednak, że jest to książka naciągana. Ta poradnikowa specyfika i myślniki z poradami, kończące każdy rozdział, niekoniecznie do mnie przemawiają.
Reasumując, warto przeczytać, ale nie warto nastawiać się na głębokie i wartościowe treści. To zdecydowanie luźne podejście do tematu i niekoniecznie skuteczne i akceptowalne dla nas treści, choć kwestia ogromnej garderoby i odwiecznego problemu "nie mam w co się ubrać" dotyka każdą kobietę, bez względu na narodowość.. więc może znajdziecie w tej pozycji coś, co Wam się spodoba?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz