Już dawno nie miałam okazji pisać o książce, która okazała się nietrafionym pomysłem. Teraz z pewną dozą nieśmiałości właśnie taką recenzję spróbuję Wam przedstawić. Dziś książka Katarzyny Michalak "Czarny Książę". Jest to pozycja, po którą sięgnęłam z sentymentu do jej "Mistrza", ponieważ cały czas twierdzę, że to była naprawdę przyjemna propozycja naszej rodzimej prozy erotycznej. Być może w mojej ocenie "Mistrza" górowały emocje, ale cały czas pamiętam, że kupiłam ten pomysł na fabułę i czytałam książkę z przyjemnością.
Wiem, że łatwo krytykować i negować cudze pomysły, ale sztuką jest uzasadniać swoje zdanie, więc muszę zacząć od fabuły, z jaką tym razem przyszło mi się zmierzyć. Główna bohaterka - dziewicza Konstancja trafia w ręce przebiegłej ciotki, która postanawia dzięki dziewczynie zyskać sławę na dworze Czarnego Księcia. W tę treść wplecione są fantazje erotyczne, dziwne relacje między bohaterami i oczywiście motyw seryjnego mordercy, który zabija grzesznych ludzi. O miłość (a raczej o ciało) Konstancji postanawia ubiegać się Czarny Książę, a także inspektor de Bries. Drugi odpuszcza, ponieważ wie, że Czarny Książę zawsze dostaje to, czego zapragnie. Główni bohaterowie są na zmianę podejrzewani przez inspektora o seryjne mordowanie kolejnych osób. Oczywiście sprawa wyjaśnia się dość szybko, ale liczne komplikacje prowadzą do równie licznych zgonów.