Przyznam szczerze, że już dawno nie miałam do czynienia z powieścią sensacyjno-kryminalną. Być może dlatego odwlekałam czytanie książki Mariusza Zielke "Easylog". Wiedziałam jedno - chcę ją przeczytać, bo ponoć to bardzo intrygująca polska proza i obiecujący autor.
Pierwsze strony bardzo mnie zniechęciły. Czytam i czytam, a mam wrażenie, że brnę w jakąś przegadaną obyczajówkę. Nic się nie dzieje, główny bohater - Ben Stiller też jakiś taki niewyraźny, ale cieszę się bardzo, że dałam tej prozie szansę, bo mnie baardzo pozytywnie zaskoczyła. To zupełnie inna estetyka niż ta, do której przywykłam. Mam wrażenie, że zostałam wiedziona za nos przez autora, który ma niebywałą umiejętność budowania świata przedstawionego tylko po to, by w efekcie wszystko zniszczyć i udowodnić, że tak naprawdę jako czytelnik nie wiem nic.
Bardzo podobał mi się wątek Wallego, który wprowadził w akcję dodatkowe treści. Problemy, nad którymi głowią się wszyscy postępowi ludzie, związane ze sztuczną inteligencją i strachem, który się z nią kojarzy. Książka udowadnia nam, że postęp technologiczny może doprowadzić do wielu problemów, ale bywa również ułatwieniem. Istotą jest znalezienie granicy między tymi biegunami i właśnie ta kwestia bywa najtrudniejszą częścią egzystencji.