Mam zdecydowaną słabość do książek Izabelli Frączyk i choć ostatnia pozycja mnie nie zachwyciła, to wiedziałam, że jeśli autorka napisze kolejną książkę, sięgnę po nią bez zbędnych nalegań. No i przyszedł czas na najnowsze dzieło: "Jak u siebie", które dość szybko przerzuciłam.
Główna bohaterka Eliza przeżywa nagły zwrot w swoim życiu. Przyznam szczerze, że tym razem fabuła mnie urzekła. Od samego początku przewidywałam, co się wydarzy, jaki autorka ma zamysł, ale myślę, że dla wszystkich czytelniczek, które nie miały do czynienia z prozą Frączyk, to będzie przyjemna rozrywka.
Fabuła traktuje o zmianach, o przewartościowaniu swoich planów i pomysłów na życie. Muszę przyznać, że ta lekka proza skłania do refleksji nad własnym życiem. Jest to ciepła historia, pełna emocji i ludzi, którzy nie zawsze są dobrzy i kierują się dobrymi intencjami. To książka o poukładanym życiu, dopracowanym do perfekcji, a także o sytuacji, w której ten idealny świat potrafi runąć jak domek z kart.
No i pytanie, jak my zaopatrujemy się na zmiany, które nas dosięgają? Czy potrafimy się im poddać i ruszyć z ich nurtem przed siebie, wierząc, że doprowadzą nas do wymarzonego celu? Czy bronimy się rękoma i nogami, by nasze uporządkowane życie nie zmieniło swojego kierunku? Mam poczucie, że czytając tę prozę można poczuć pewnego rodzaju odwagę. Bohaterka, która rezygnuje ze swojego poukładanego życia, otrzymuje od świata coś więcej. Jej nagrodą jest coś niemierzalnego, ale jakże pożądanego, to spełnienie, satysfakcja i miłość, a także poczucie, że wreszcie znalazła się we właściwym miejscu.
Cóż, prawda jest bowiem taka, że ilekroć sami nie skonfrontujemy swoich pomysłów z rzeczywistością, nie będziemy w stanie zdecydować, czy są one trafione. W grę wchodzi pewne ryzyko, ale i świadomość, że nasze życie jest pełne zaskoczeń i wyzwań, z których jednak warto korzystać.
Książkę gorąco polecam, bo zmusza do optymistycznej refleksji. Bardzo lubię taką prozę, która pozwala dostrzec pozytywy naszej codzienności. Tym bardziej, że wiem, iż często ludzie właśnie w książkach szukają szczęśliwych zakończeń, które w życiu przychodzą z większym trudem. Mam poczucie,że "Jak u siebie" to prawdziwa perełka kobiecej, optymistycznej literatury.
Cóż, prawda jest bowiem taka, że ilekroć sami nie skonfrontujemy swoich pomysłów z rzeczywistością, nie będziemy w stanie zdecydować, czy są one trafione. W grę wchodzi pewne ryzyko, ale i świadomość, że nasze życie jest pełne zaskoczeń i wyzwań, z których jednak warto korzystać.
Książkę gorąco polecam, bo zmusza do optymistycznej refleksji. Bardzo lubię taką prozę, która pozwala dostrzec pozytywy naszej codzienności. Tym bardziej, że wiem, iż często ludzie właśnie w książkach szukają szczęśliwych zakończeń, które w życiu przychodzą z większym trudem. Mam poczucie,że "Jak u siebie" to prawdziwa perełka kobiecej, optymistycznej literatury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz