piątek, 31 stycznia 2014

Pseudowartości

Zacząć muszę od tego, że pokochałam magazyn "Sens". To prawdziwa miłość. Zaczęła się w styczniu podczas wyjazdu służbowego, gdy na dworcu pewnego miasta, postanowiłam sobie kupić coś do poczytania (tak dla odmiany). Przeglądając różne magazyny wpadł mi w ręce "Sens". Pobieżnie przejrzałam tytuły: "Nowoczesne postanowienia", "Mosty zamiast murów", "Ty też jesteś twórcą", "Nie oceniam", "Nie narzekam", "Jestem wdzięczna".. Pomyślałam, to musi być bardzo pogodny magazyn. Nie muszę chyba dodawać, że w innych widziałam głównie hasła manipulujące, naginające fakty i zdecydowanie bardziej agresywne niż te, które przytoczyłam wcześniej. No i tak się właśnie pokochaliśmy. 

Zaintrygował mnie w tejże gazecie felieton Hanny Samson, który poruszył problematykę funkcjonowania w domu kobiet i mężczyzn. Autorka odwoływała się do książki Marii Sveland "Zgorzkniała pizda". Nie ukrywam, że treść artykułu mną wstrząsnęła, dlatego też postanowiłam przyswoić książkę. 

Nadmienię jeszcze, że nie jestem feministką, ale ze względu na świeżą miłość do "Sensu" postanowiłam mieć zdanie, oparte o fakty, w poruszanej przez Hannę Samson i Marię Sveland kwestii.

Obie autorki skupiają się na wzorcu tzw. Matki Polki, która stara się pogodzić tysiąc ról, jakimi obarczyło ją życie, nie mając czasu dla siebie. W porównaniu z losem kobiety, życie mężczyzny prezentuje się niebywale uroczo. Mężczyzna według wykreowanego schematu pracuje w pracy, zaś w domu odpoczywa i nie ma wyrzutów sumienia, gdy musi wyjechać na dłużej i zostawić kobietę z dzieckiem. Taka jest w końcu jego praca. Mężczyzna ma również czas dla siebie, zaś kobieta niekoniecznie. Ona po prostu oddaje się cała obowiązkom i rodzinie. Nie zostawia nic, co byłoby tylko dla niej, ona staje się spójna z definicją rodziny.

W prozie Marii Sveland Sara, główna bohaterka wyjeżdża na tydzień z domu. Ma wyrzuty sumienia, ale postanawia zrobić coś dla siebie. Nie zamierza się bawić, szaleć, zwiedzać. Jej głównym celem jest nabranie dystansu do codzienności. Ona chce chwili ze sobą i swoimi myślami. Poznajemy jej świat i wszystko, co dzieje się w jej głowie. Dowiadujemy się, że społeczna i kulturowa rola kształtuje ją na Matkę Polkę. Sara filtruje swoje życie i wskazuje prawidła, które spowodowały, że jest kobietą zgorzkniałą. Ma poczucie, że jest niewidzialna i bezsilna, a przez to staje się nieżyczliwa i małostkowa.

Muszę przyznać, że absolutnie nie zgadzam się z tym schematem myślowym, który został przedstawiony w książce. Zdaję sobie sprawę, że i tak bywa w relacjach niektórych par, ale nie potrafię przyswoić takich skrótów myślowych i takich uproszczeń fabuły. Gdybym pochwaliła treść tej książki, musiałabym założyć, że ten schemat jest jedynym, z jakim mamy do czynienia. Uważam, że relacje między partnerami polegają na czymś innym. Tę książkę można potraktować jako pewnego rodzaju ostrzeżenie. W relacjach damsko-męskich żadna ze stron nie powinna stracić swojej indywidualności. Nie możemy się poświęcać bez reszty. Musimy pomyśleć także o sobie, choć przez chwilę, przez pięć minut.. Tym sposobem drugiej osobie będziemy w stanie dać jeszcze więcej niż możemy sobie wyobrazić. Co więcej, nie staniemy się zgorzkniali.

Skrajny feminizm i schematy związane z kulturowym aspektem bycia Matką Polką to oczywiście nie moja bajka, ale uważam, że warto zapoznać się ze "Zgorzkniałą pizdą". Ta książka otwiera oczy na pewne pseudowartości, od których należy stronić w życiu codziennym.

2 komentarze:

  1. Pierwszy raz słyszę o tej książce! Zresztą gazety też nie znam. Muszę Ci powiedzieć, że wbrew pozorom takich kobiet jest wiele.Niestety. Osobiście znam kilka, więc wiem co mówię. Masz rację, że każdy powinien w związku znaleźć miejsce na swoje, tylko swoje "pięć" minut. Ale niektóre kobiety już tego nie potrafią, mają wyrzuty sumienia, gdy poświęcają czas sobie. Bo biedny facet nie umie sobie przygrzać zupy, a nastoletnie dziecko umrze z głodu, gdy mamusia nie poda przed nos. Mnie szlag trafia jak coś takiego widzę.Zwłaszcza, że taka sytuacja jest winą kobiety. Nie wiem, czy książkę przeczytam, bo pewnie bym się wkurzała:) Jak będę chciała popatrzeć na Matkę Polkę to pójdę do koleżanki się powkurzać:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem doskonale o czym piszesz. Sama irytowałam się podczas czytania, ale być może to jest wartość tej książki. Uświadamia nam jakiego życia nie chcemy, by unikać błędów i schematów, które są przez kobiety powielane.

      Usuń