Tak się składa, że w mojej głowie powstał ostatnio pewien podział literatury, po którą sięgam. Pierwsza grupa to książki wartościowe, od których oczekuję tego, że poszerzą moje horyzonty, zainteresują i pozwolą na rozwój, a także nauczą kreatywnego postrzegania świata. Wierzę, że takie pozycje będą również podstawą do budowania własnej opinii o tym, co nas otacza, do kreowania poglądów i własnego zdania. Druga z kolei to grupa książek łatwych, pozytywnych i nastawionych na przeżywanie emocji. Te książki mają rozwijać moją wyobraźnię i pozwalać na relaks i odprężenie. Obie grupy oceniam przez pryzmat innych kategorii, ale to chyba oczywiste i uczciwe.
Dziś kilka zdań o książce Ewy Rajter "Trzy dziewczyny, trzy randki, trzy łóżka". Jest to z pewnością książka należąca do drugiej grupy. Jeśli chodzi o jej fabułę to być może jest nieco zawikłana, ale w efekcie przewidywalna. Jednak muszę przyznać, że bardzo pozytywnie się ją czytało. Miałam wrażenie, że to polski odpowiednik "Seksu w wielkim mieście" i to całkiem udany, ponieważ nie dubluje, a tworzy fabułę i postaci, które kobiety kochają.
Trzy bohaterki, każda z nich inna, dwie nastawione na bezpretensjonalne zdobywanie mężczyzn, jedna z grupy kobiet szukających prawdziwej miłości i księcia, który jej to uczucie ofiaruje. Wiadomo, wszystkie z nich zamożne, spełnione zawodowo, jednym słowem kobiety sukcesu. Im bardziej spełnione, tym bardziej podskórnie samotne. Starają się ukryć tę pustkę, zdobywając kolejnych mężczyzn i spotykając się z nimi do trzech razy. Każda kolejna randka mogłaby oznaczać przywiązanie, a tego przyjaciółki chcą uniknąć.
Sytuację komplikuje pojawienie się Michała, ich szkolnego kolegi, który działa zgodnie ze swoimi regułami, a że jest psychologiem, to doskonale odczytuje pragnienia i obawy każdej z nich. Czy okaże się, że życie można ułożyć i wtłoczyć w pewien schemat? ..by było nam bezpiecznie, bo przecież rutyna pozwala na odczuwanie pewnego rodzaju spokoju. Otóż nie! Za to właśnie lubię takie książki. One pozwalają nam przeżywać pewne emocje, które nieświadomie wnikają również w nasze życie.
Lekturę gorąco polecam. Szczególnie tym, którzy lubią przygody Carrie Bradshaw i jej przyjaciółek (ja jestem ich zagorzałą fanką). Mam nadzieję, że Marta, Zuzanna i Anka pozwolą wam się odprężyć. Nie oczekujcie od książki głębokiej treści, ale chwili relaksu i odpoczynku od zabieganej codzienności. Jeśli z takim założeniem sięgniecie po tę lekturę, na pewno się nie zawiedziecie!
Takie książki muszą istnieć, by właśnie zapewniać chwilę relaksu. W wolnej chwili z chęcią zajrzę.
OdpowiedzUsuńZgadzam się w stu procentach :)
UsuńMój podział jest bardzo podobny:) Wprawdzie "Seksu w wielkim mieście" nie lubię, ale mogłabym spróbować zmierzyć się z tą książką, bo polskim autorom zawsze daję szansę;)
OdpowiedzUsuńNo mam nadzieję, że i Tobie przypadnie do gustu, bo jest naprawdę przyjemnie napisana ;)
UsuńCiekawa jestem tej książki : )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :>
Cieszę się, że Ciebie zainteresowałam! :)
Usuń