Carla Montero i jej "Złota skóra" to książka, która miała zachwycić mnie fabułą. Cały czas szukam lektur, które zawierałaby treści kryminalno-historyczne, bo takie wątki lubię najbardziej. Wydawać mogłoby się, że to naprawdę idealna pozycja, ale po raz kolejny przekonałam się, że najistotniejsza w fabule jest narracja. Właśnie! Jestem chyba typem czytelnika, który mógłby czytać dyrdymały podane w sposób zachwycający i pozytywnie je odbierać, zaś nad mądrą fabułą, która nie jest dla mnie atrakcyjnie opowiedziana nie potrafię pochylić czoła.
Przygoda z tą książką była dość bolesna. Brnęłam w nią coraz głębiej i głębiej, wierząc, że za kilka stron wszystko się odmieni i pokocham narrację, zaakceptuję treść, która podana została w dość specyficznie chłodny i obojętny w odbiorze sposób. Nie udało się. Przeczytałam ją z absolutnym brakiem zaangażowania, co naprawdę rzadko mi się zdarza. Męczyłam kolejne strony, szukając jakiegoś wspólnego mianownika z pozycjami o podobnej treści, które naprawdę mi odpowiadały.
Zdaję sobie sprawę, że literatura hiszpańska jest specyficzna, ale moim wyznacznikiem fabuły idealnej jest "Malarz cieni" Martina Estebana, zaś wzorem hiszpańskiej narracji jest proza Juana Marsé "Dziewczyna w złotych majtkach". Obie książki uważam za majstersztyk gatunku. To taki mój klucz do tego, czego poszukuję. No i tym razem się nie udało. Ani fabuła, ani narracja nie uwiodły mnie na tyle, by napisać przychylnie o tej książce. A szkoda, tym bardziej, że ma ona naprawdę dobre noty wśród czytelników.
Bardzo chętnie poczytam Wasze recenzje, jeśli jesteście po lekturze. Być może nakreślicie mi ścieżkę interpretacji, której nie odnalazłam podczas czytania. W końcu opinie są subiektywne, a na odczucia podczas lektury wpływa wiele czynników. Być może to nie był mój czas dla tej książki. Być może mój czas dla tej literatury dopiero nadejdzie? Poczekamy, zobaczymy.
Oj, tę lekturę odpuszczę sobie, bo podejrzewam, że nie przypadłaby mi do gustu.
OdpowiedzUsuń