wtorek, 5 maja 2015

O wychowaniu

Tym razem poradnikowo. W związku z moim stanem, od czasu do czasu lubię sięgać po książki związane ze świadomym rodzicielstwem,  wychowaniem dziecka i jego rozwojem. Tym razem sięgnęłam po pozycję Agnieszki Stein "Dziecko z bliska. Zbuduj szczęśliwą relację". Autorkę znam z wywiadów, które udało mi się przeczytać na różnych portalach. Mam poczucie, że jest to bardzo świadoma kobieta. Byłam ciekawa, jakie porady zaprezentuje w swojej książce? Chyba mogłam się spodziewać tego, z czym się spotkałam, przerzucając kolejne strony.

Książka o rodzicielstwie bliskości, które uczy absolutnej tolerancji i podejścia do dziecka, jak do równorzędnego człowieka. Wiele pomysłów zapadło w mojej głowie na dłużej i szczerze, mam nadzieję, że będę potrafiła zastosować je w mojej codzienności. Rodzicielstwo bliskości bardzo do mnie przemawia, choć nie jestem w nie ślepo zapatrzona.

Mam poczucie, że po modzie na bezstresowe wychowanie należy z umiarem dozować każde koncepcje, które próbują bardzo skrajnie podchodzić do wychowania dziecka. Podoba mi się pomysł, żeby dziecka nie karać, choć z natury rzeczy - w jaki sposób uspołeczniać? Zdaję sobie sprawę, że pewne normy, którymi dysponuje nasze środowisko mogą być przegadane, omówione, zaakceptowane, bo zrozumiane, zaś inne po prostu są i trudno je przyswoić za pomocą rozumu młodego człowieka. Niemniej jednak, będziemy próbować tego rodzicielstwa bliskości, bo niezwykle mnie ujęło porównanie małego dziecka do dorosłego, równorzędnego partnera.

Książkę chciałabym polecić rodzicom poszukującym swojej drogi w tej nowej roli. Bycia matką i ojcem musimy się przecież nauczyć sami. Zwykle jest tak, że oceniająco i krytycznie podchodzimy do rodzicielstwa naszych rodziców. Staramy się często nie popełnić błędów, które nam przeszkadzały, ale zwykle właśnie z tego wychowania bierzemy przykład, nie mając świadomości, do jakich wartości, poza tymi, które poznaliśmy, możemy się odnieść. Ta książka przedstawia jedną z wielu perspektyw bycia rodzicem. Pokazuje nam jedną z dróg. Być może właśnie w niej odnajdziecie swoją drogę?

***

Dziś chwalę się moją małą produkcją literek. Cóż, wybraliśmy z mężem imię dla naszego malucha.. no i postanowiłam, że zrobię własnoręcznie literki, które zawisną nad jego łóżeczkiem. Pracy było przy tym projekcie sporo, ale satysfakcji po jej zakończeniu jeszcze więcej!

Zdaję sobie sprawę, że nie wymyśliłam nic odkrywczego, ale bardzo zależało mi na zachowaniu określonej tonacji kolorystycznej, wybranej wcześnie czcionki i wielkości, adekwatnej do przestrzeni, którą miałam do zagospodarowania.

Literki czekają nad łóżkiem syna w pięknej ramie, ozdobionej sztukaterią. Mam możliwość ciągłych modyfikacji tej przestrzeni, ponieważ mój mąż przestrzeń ramy wyścielił białym filcem, który doskonale mocuje rzepy. Z pewnością i tym drobiazgiem podzielę się z Wami za jakiś czas. Obecnie czekamy na syna, któremu w brzuchu musi być bardzo przyjemnie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz