..tak
się składa, że wczoraj sięgnęłam po książkę, która mnie zaintrygowała.
Jest ona na tyle zaskakująca, na ile rzadka we współczesnej literaturze
jest powieść gotycka. Zgodzę się ze stwierdzeniami, że mistrzem tego
gatunku był Poe, a potem długo, długo nikt, ale przyznać muszę, że
"Duchy przeszłości" są właśnie kontynuacją tego gatunku. Fabuła, choć
prosta, trzyma w napięciu, a groza i duchy, choć nie przerażają, bo
czasem są niemalże bajkowe, to i tak powodują chwile niepewności..
Cieszę się bardzo, że rozwinięcie mnie nie znudziło, wręcz przeciwnie,
przyznam szczerze, że sposób prowadzenia narracji jest niesamowicie
wciągający.. To bardzo duży plus każdej lektury, bo prowokuje do
sięgania po książkę w każdej wolnej chwili (tak też stało się w moim
przypadku).
Śmiało polecam oceniając 9/10 w kategorii czytadła niezobowiązujące.
Dodam
też od siebie, że naprawdę mam wielką słabość do narracji. Jakże to
ważny element w trakcie pochłaniania kolejnych książek. Przyznam, że
mogę przeczytać każdą banalną historię, jeśli jest przedstawiana w
sposób, który lubię. Cały czas zastanawiam się, co tak naprawdę jest
wyznacznikiem tegoż rodzaju narracji, który pochłaniam z tym
narkotycznym brakiem umiaru?
Wydaje
mi się, że napięcie, jakie buduje autor podczas pisania i pewna
tajemnica, która wisi w powietrzu, zbudowana z niedopowiedzeń i pewnej
elementarnej gibkości języka pisanego.. uwielbiam do tego szczyptę
humoru, najlepiej ciętego i przyczynowo-skutkowy układ zdarzeń..
Takie
powieści mogłabym jeść łychami. Czekam, aż coś podobnego się wydarzy. Z
pewnością się tym podzielę. W końcu gąszcz literatury wymaga pewnej
selekcji, dlaczego nie mamy sobie pomagać w wyszukiwaniu tych bardziej
atrakcyjnych okazów?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz