czwartek, 22 sierpnia 2013

Empatycznie rodzinna

Dziś spróbuję ocenić książkę Barbary Rybałtowskiej "Przypadek sprawił". Zastanawiałam się długo, z której strony ugryźć tę fabułę, aby przekazać to, co zwróciło moją szczególną uwagę podczas czytania. Postanowiłam, że zacznę od krótkiego wstępu. 

Każdy z nas ma w swoim życiu raz z górki, raz pod górkę, ale jedyne, co jest stałe i niezmienne, to rodzina. Bywa, że relacje między poszczególnymi jej członkami są idealne, bywa, że są neutralnie pozytywne, bywa też, że są żadne. To nie zmienia faktu, że ona zawsze jest i powoduje więź między ludźmi, którzy nas wychowują, z którymi spędzamy dzieciństwo, wczesną młodość, pierwszy bunt, większe kryzysy i chwile szczęścia..

W moim odczuciu właśnie o rodzinie jest ta książka. O ludziach, którzy czują wobec siebie przeróżne emocje, skrywają różne tajemnice, które z upływem kolejnych stron poznajemy. Co ważne, nie są to bohaterowie idealni. Mają swoje przywary, dźwigają na barkach różną codzienność, boją się samotności, chcą być kochani, akceptowani i chcą tworzyć rodzinę, która ciągle ewoluuje. Gdy starsi umierają, młodzi łączą się w pary, budując nową część kruszącej się rodziny.

Fabuła jest pozornie banalna, bo można ją ubrać w jedno, podstawowe zdanie. Opisuje historię związaną z niewyjaśnioną śmiercią Joanny, prowokującą Ewę - jej siostrę, do wspomnień, którym towarzyszą różne zbiegi okoliczności, pozwalające na rozwikłanie rodzinnej tajemnicy. 

Autorka wprowadza nas w świat ludzi, których los nie oszczędzał. Poznajemy ich historię aż zbyt szczegółowo. Byłam przekonana, że taki zabieg okaże się mało atrakcyjny w odbiorze, bo ile można czytać o jakimś niewyjaśnionym epizodzie z życia głównych bohaterów? Jak bardzo można poplątać ich losy, by w efekcie się w nich nie pogubić i nie mieć wrażenia, że mamy do czynienia z wątkami niczym z telenoweli? Otóż można! 

Barbara Rybałtowska tworzy wokół swojej powieści niezwykle przyjemną aurę. Czytając, czuje się pewnego rodzaju ciepełko, które spływa z kolejnych kart książki, a do tego czytelnik sam ma poczucie, że uczestniczy w rozwiązywaniu tajemnicy, bo ma dostęp do wspomnień każdego z bohaterów. 

Muszę przyznać, że poczułam w sobie żyłkę detektywa, który próbuje rozwiązać zagadkę, ale.. hmm.. w efekcie, prawda okazała się tak zaskakująca, że nie byłabym w stanie się jej domyślić, więc obiecałam sobie, iż nie będę więcej udawać, że jestem dobra w poszukiwaniu winnych. Chyba bardzo łatwo wodzić mnie za nos.

Książkę polecam tym, którzy cenią sobie historie rodzinne, opisane w niezwykle ciepły i prawdziwy sposób, a także tym, którzy lubią podróże po Europie, kochają Mazury i czują w sobie żyłkę detektywa, być może wam się uda to, co mi zdecydowanie umknęło i rozwiążecie zagadkę przed finałem tej urokliwej powieści.

Książkę dostałam dzięki uprzejmości wydawnictwa
 oraz
współpracy z blogiem Książki Moja Miłość

2 komentarze:

  1. To chyba jakaś nowość, bo wydawało mi się, że mam wszystkie książki tej autorki, a tu zonk.
    Lubię jej język i jakąś taką dobrze pojętą staroświeckość wyrazu. Na pewno poszukam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to najnowsza książka Barbary Rybałtowskiej. Polecać nie muszę, bo widzę, że mam do czynienia z osobą, która doskonale zna jej pióro!

      Usuń