środa, 31 grudnia 2014

Podsumowania i zapowiedzi

Czas podsumowań. Dziś będzie tylko odrobinę książkowo, ponieważ ten rok obfitował w niezwykłe wydarzenia i chciałabym właśnie o nich napisać.

Otóż, blog prowadzę ja - Olga. Do pewnego momentu to właśnie książki były częścią składową, a nawet podstawową mojego życia. Klasa humanistyczna w liceum, pięcioletnia filologia polska i późniejsze zawirowania życiowe zakończone pracą w bibliotece. Tak więc książka to coś, z czym się nie rozstawałam przez długi okres czasu.

wtorek, 30 grudnia 2014

Zbyt dziewczęca

Książki Emily Giffin lubię bardzo. Przeczytałam wszystkie jej poprzednie powieści i nie zawiodłam się do tej pory na żadnej. Gdy w moje ręce wpadła jej najnowsza książka "Ten jedyny" byłam przekonana, że to dobry wybór i że czas najwyższy, by wreszcie ją przeczytać. 

Bardzo się zdziwiłam, gdy okazało się, iż moja ukochana autorka po pierwszych pięćdziesięciu stronach mnie nie porwała! Czytałam je, wręcz zmuszając się do brnięcia w tę fabułę, bez przekonania, że jeszcze między mną, a książką zaiskrzy. Zaczęłam się zastanawiać, czy to moje czytelnicze gusta uległy jakimś gruntownym zmianom, czy może autorka pisze jakoś inaczej i nie potrafię już wczuć się w jej historię? Sytuacja była dość patowa. Tym bardziej, że po kolejnych przeczytanych stronach nic się nie zmieniało. 

Teraz z perspektywy przeczytanej już książki mogę wszystko wyjaśnić. Otóż, fabuła, którą zaproponowała
autorka okazała się grubymi nićmi szytą bajką. Główna bohaterka, nastoletnią miłością zakochuje się w trenerze drużyny futbolowej. Jest to dość dramatyczne uczucie, bo tak naprawdę trener jest ojcem jej przyjaciółki. Fabuła bardziej dziewczęca niż kobieca. Zdecydowanie więcej w niej 'biadolenia' i rozkładania uczuć na czynniki pierwsze. Przeszkadzają mi też wszystkie męskie postacie, które mają bardzo charakterystyczne, negatywne cechy. W książce wszyscy bohaterowie są jednowymiarowi, nie byłam w stanie zrozumieć ich myślenia.

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Naciągana

Książka Jennifer L. Scott "Lekcje Madame Chic" jest zbiorem, który trudno mi zrecenzować. Jeśli ktoś liczy na zabawną i inspirującą historię, to będzie zaskoczony. Być może treść jest faktycznie podana w przyjemny sposób, ale książka przypomina poradnik, a nie zamkniętą historię.

Główna bohaterka opisuje swoje odczucia z półrocznego pobytu we Francji. Jako rasowa Amerykanka ma wrażenie, że poznała kulturę i obyczajowość zupełnie nieadekwatną do jej rodzinnej Kalifornii. Rodzina, u której się zatrzymała, jej obyczaje i codzienność okazały się dla Jennifer wręcz abstrakcyjne. Nie potrafiła zrozumieć tego, że jadają wspólnie o ściśle określonych porach i nie mają zwyczaju podjadania między posiłkami, że mają tak niewiele ubrań, że chodzą zawsze zadbani i nie akceptują czegoś takiego jak codzienny dres. Ta obyczajowość, choć na początku sprawiała wrażenie absolutnie negowanej, stała się kanwą nowego życia autorki.

Po głębszych przemyśleniach okazało się, że kobieta akceptuje, a nawet pochwala ten odmienny tryb życia. Co więcej, okazał się on zdrowszy i zdecydowanie bardziej logiczny, niż ten, który prowadziła w Kalifornii.

niedziela, 28 grudnia 2014

Godna uwagi

Tym razem o książce, która bardzo mnie zaskoczyła. Trochę odwlekałam jej lekturę, licząc na to, że będzie słodko-uroczym peanem na temat Rzymu, albo historią, która absolutnie oderwana od rzeczywistości nie poruszy mnie w żadem sposób. Okazało się jednak, że absolutnie nie miałam pojęcia, co tak naprawdę znajduje się pod okładką.

Myślę o książce Nicky Pellegrino "Rzymska przygoda", która ujęła mnie i pochłonęła bez reszty. To historia osadzona w Rzymie lat 50. Opowieść o Serafinie córce prostytutki, która bardzo pragnie dla siebie i dla swych sióstr zupełnie innego życia. To historia o marzeniach i o trudach codzienności. No i wreszcie to opowieść o sile miłości, przywiązania i poświęcenia, ale zupełnie innego, niż moglibyśmy sobie wyobrazić.

Mam nieodparte poczucie, że gdy zaczyna się przygodę z tą lekturą czas zatrzymuje się w miejscu, a czytelnik przenosi się do magicznego Rzymu sprzed lat, gdzie życie płynie zupełnie innym rytmem i ceni się absolutnie odmienne wartości.

środa, 10 grudnia 2014

Po trochu

Tym razem kilka słów o książce, po którą sięgnęłam z ogromną dawką dystansu. Jest to pozycja Igi Adams "Smak miłości". Dlaczego tak bardzo się do niej dystansowałam? Otóż, nienawidzę historii Bridget Jones! To dla mnie tak infantylna i absolutnie niekobieca istota, do której nigdy nie pałałam sympatią. Postanowiłam jednak poznać bliżej jej charakter, w końcu swojego wroga należy poznać. 

Główna bohaterka - Weronika jest kobietą, w której życiu tworzy się dziwne napięcie. Chce posiadać mężczyznę! Chce wyjść za mąż, dlatego nieustannie poszukuje odpowiedniego kandydata, który zechce ją poślubić. Dziewczyna, zdaje się nie zwracać uwagi na uczucia, tym bardziej, że wszyscy wokół mówią jej, że miłość nie istnieje, że to przereklamowany produkt, że mężczyzna po prostu musi być, zgodnie z zasadą: nieważne jaki, byle był.

Tak prezentuje się cała oś fabuły. Mamy kobietę, która pragnie mieć swojego własnego, prywatnego mężczyznę-męża, ale obecnie ma (niedostępny w jej odczuciu) obiekt westchnień i ogromne ilości pecha, które powodują tak niebywałe żarty sytuacyjne, że aż czasem zastanawiałam się, skąd autorka czerpie te wszystkie pomysły? Mistrzostwem świata była historia, w której Weronika, spiesząc się do auta przyjaciela, który miał ją podwieźć, wsiadła z impetem do samochodu obcego człowieka, myląc dwa identyczne pojazdy. Cóż, polska Bridget Jones ma prawo wywijać i takie numery.

czwartek, 4 grudnia 2014

Zgubna niedokładność

Książka Marie Freyssac "Sceny z życia rosyjskich milionerów" to pozycja, która zapowiadała się naprawdę obiecująco. Zachęcał pierwszy rozdział, okładkowa recenzja i temat, który sam w sobie brzmi abstrakcyjnie i bardzo intrygująco.

Autorka opisuje w książce świat dostępny dla bogatych rosyjskich oligarchów. Opowiada o tym, że gdy spodoba im się pewien hotel w urokliwym miejscu, są w stanie wykupić piętro, by je urządzić po swojemu i do niego częściej wracać, opowiada o wymogach, jakie mają wobec swojego personelu, o rautach, na których bywają i o towarzystwie, w jakie próbują się wkupić. To książka pełna płytkiej wiedzy, ale nie można jej zarzucić, że nie jest barwną i pełną skrajności historią. Życie majętnych person w zestawieniu z codziennością, z którą autorka spotyka się na ulicy i w metrze bywa bardzo surrealistyczne.

Problem pojawił się w momencie, gdy przyszedł czas na zagłębienie się w treści. Autorka, choć ostrzegała, że to jest wyłącznie jej obserwacja, że książka nie jest rzetelnym reportażem, sprawiła, iż nie potrafiłam odnaleźć się w opisywanym przez nią świecie. Żadna z opisywanych przez nią kwestii nie została dopracowana, a ja, jako czytelnik, chyba właśnie takiej skrupulatności oczekiwałam. Miałam nadzieję, że zrozumiem świat rosyjskich oligarchów, że będzie on opisany i omówiony, że kontrast, jaki dostrzegę między przeciętnymi Rosjanami również zostanie jakoś usystematyzowany.