Erica Spindler to autorka, o której czytałam bardzo dużo. Wiem, że jej książki cieszą się sporym powodzeniem. To typ prozy, której jestem ciekawa, ale unikam. Ponieważ niekoniecznie jest to literatura należąca do moich ulubionych gatunków.
Ostatnio wydano sporo pozycji autorki, co zmotywowało mnie do spróbowania jej pióra. Sięgnęłam po książkę "W milczeniu" i chętnie podzielę się z Wami moimi wrażeniami.
Zacznę od tego, że nie potrafiłam się od tej książki oderwać. Autorka pisze w tak interesujący sposób, że nie miałam serca odłożyć lektury na dłużej. Bardzo lubię to uczucie, bo ono jest pierwszym wyznacznikiem tego, że książka ma to coś, co mnie do niej przyciąga.
Fabuła zapowiadała się dość interesująco, a jej napięcie dodatkowo cały czas rosło. Był moment, w którym wierzyłam, że wiem już wszystko, że rozgryzłam przedstawianą systematycznie historię, ale okazało się, że to tylko złudzenie, co jest mocną stroną lektury.
Główna bohaterka, Avery Chauvin, wraca do rodzinnego miasteczka, by uporządkować rzeczy po śmierci ojca. Powrót kobiety jest pierwszym krokiem w stronę prawdy. Okazuje się, że słusznie nie potrafi uwierzyć, iż jej ojciec popełnił samobójstwo. Zmysł dziennikarski i trauma po stracie ojca nie pozwalają Avery bezczynnie zaakceptować rzeczywistości. Zaczyna szukać prawdy, która pozwoli jej zrozumieć funkcjonowanie Cypress Springs - jej rodzinnego miasteczka.
Książkę polecam miłośniczkom zagadkowych powieści. Myślę, że to naprawdę ciekawa propozycja dla każdego, kto ma ochotę na prostą w odbiorze, ale niekoniecznie oczywistą fabułę. Sama chętnie sięgnę po inną próbkę pióra Spindler, ponieważ uważam, że jest to bardzo ciekawa alternatywa dla krwawych skandynawskich kryminałów.
Książkę dostałam dzięki uprzejmości wydawnictwa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz