Udało mi się jakiś czas temu zdobyć książkę Magdaleny Witkiewicz "Pensjonat marzeń". Jest to kontynuacja, czytanej przeze mnie jakiś czas temu "Szkoły żon" <kliknij mnie>.
Proza tej autorki od pierwszych książek okazała się dla mnie bardzo przyjemna. Mogłam kolejne fabuły pochłaniać bardzo szybko i z uporem maniaka poszukiwać kolejnych książek, które ciągle były niezawodne. Tym razem jednak mam poczucie pewnego niespełnienia.
Główne bohaterki, które poznałam już w poprzedniej książce, okazały się teraz przewidywalne, a ich przygody jak na prozę Witkiewicz mniej atrakcyjne. Książkę czytało się przyjemnie, ale nie czułam już tego nienasycenia, które towarzyszyło mi podczas czytania "Szkoły żon", kolejnych przygód "Milaczka", a nawet fabuły książki "Zamek z piasku".
Mam nieodparte wrażenie, że pewnych książek i wyczerpanych fabuł nie warto kontynuować. Czasem może trafniejszą opcją jest skupić się na czymś nowym. Chyba wolałabym pozostać nienasycona po przeczytaniu pierwszej części niż zawiedziona po lekturze drugiej książki, ale wydaje mi się, że moje odczucia są z kategorii tych jednostkowych, bo raczej w sieci spotkałam się z pochlebnymi notami tejże pozycji.
Jeśli chodzi o treść, występują w niej te same bohaterki, które możemy spotkać w części pierwszej. Ich charaktery pozwoliły na zbudowanie babskiej przyjaźni. Kobiety wspierają się wzajemnie po wyjściu ze szkoły żon. Ich życie to wartka - pełna przygód - akcja i w efekcie pasmo sukcesów. Książka ma bardzo optymistyczny wydźwięk. Daje poczucie, że przecież w życiu wszystko musi się udać, że po nocy przychodzi dzień, tym bardziej, gdy mamy pozytywnych ludzi dookoła.
Jednak muszę jeszcze raz podkreślić swoje nienasycenie. Chyba wolałabym tej części nie czytać. Chciałabym mieć poczucie, że ta fikcja literacka i bajkowość, którą czułam czytając pierwszą część nie będzie po raz kolejny tak intensywnie eksploatowana. W końcu w każdej bajce wypada zostawić odrobinę niedopowiedzianej historii, by nasza wyobraźnia miała możliwość subtelnej interpretacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz