środa, 20 stycznia 2016

Przyjemnie gruba

Bardzo dawno nie czytałam nic, co sprawiłoby mi tyle radości, ile powieść "Szept wiatru" Elizabeth Haran. Wiem, że prawdopodobnie powinnam trzymać w napięciu od pierwszych chwil recenzji, by czytało się ją lepiej, z pewną dozą zaciekawienia i niepewności, ale w tym przypadku nie zamierzam.

Główna bohaterka, jak można przeczytać w streszczeniu to Amelia Divine, która 'jest zamożna, kapryśna, zepsuta… i nieszczęśliwa. Niedawno w tragicznych okolicznościach straciła niemal wszystkich najbliższych. W trakcie podróży do nowej rodziny dochodzi do katastrofy: parowiec, którym płynie, idzie na dno po zderzeniu z rafą koralową. Amelia zmusza swoją przyjaciółkę Lucy, by ta oddała jej miejsce w szalupie ratunkowej. Lucy ginie, Amelia jest jedną z dwóch ocalałych osób.

Druga to Sarah Jones, której sąd zamienił karę więzienia na pracę na farmie prowadzonej przez owdowiałego farmera z siedmiorgiem dzieci. W wyniku uderzenia w głowę Amelia traci pamięć. Sarah korzysta ze sposobności i podaje się za nią w nadziei, że nigdy więcej już jej nie zobaczy i że skieruje swoje życie na nowe, lepsze tory. Przeznaczenie chce jednak inaczej: losy dwóch młodych kobiet splatają się na dobre w poruszającej historii o miłości, chciwości i zdradzie.'*

Tak niebywała fabuła rozgrywa się w Australii, krainie, która doskonale podkreśla bajkowy wymiar całej treści. Co dokładniej mnie urzekło? Chyba przede wszystkim przeznaczenie - rewelacyjne czyta się książki, w których dobrze się dzieje. Nie dla zasady, że dobro zwycięża, ale dlatego, że istnieje coś, co nazywamy przeznaczeniem.. Pomimo wielu problemów i nawarstwiających się niejasności.. charakter obu kobiet ewoluuje. Stają się zupełnie inne niż na początku lektury. To trudne doświadczenie zmienia je nie do poznania, a przeznaczenie płata im ogromnego figla.

To powieść niezwykle zajmująca i przyjemnie gruba. W tym miejscu chciałabym się skupić na czymś jeszcze. Czytanie takich treści może tylko i wyłącznie zachęcać do przewracania kolejnych kart.. a gdy kończymy czytać - odczuwamy pustkę.. Bardzo nieprzyjemne uczucie, które świadczy o tym, że powieść bardzo intensywnie zamieszała w naszej codzienności. Z pewnością znacie to uczucie, gdy po przeczytaniu dobrej lektury musicie przejść coś, co przypomina trochę odwyk, a każda kolejna książka nie sprawia radości, bo przecież ta przeczytana była idealna.. Tak się właśnie czuję obecnie.. i przyznam, że uwielbiam tego typu lektury.

*cyt. z okładki

1 komentarz:

  1. Czytałam dosyć dawno temu - bardzo fajna książka. Strasznie nie lubię tego uczucia po przeczytaniu dobrej książki, kiedy stoję przed regałem i na żadną książkę nie mam ochoty;p

    OdpowiedzUsuń