sobota, 13 lipca 2013

Próba

Z okazji mojego małego święta dostałam książkę, którą tak bardzo chciałam przeczytać, ponieważ poruszana w niej tematyka jest dla mnie bardzo istotna. Myślę tu oczywiście o "Dowodzie" Ebena Alexandra, który przekroczył granicę śmierci i odkrył niebo. Opis niniejszej pozycji obiecywał wiele ciekawych informacji, co więcej, przekazanych przez człowieka, którego całe życie poświęcone było nauce i faktom.

Oczekiwałam zatem fachowej analizy, która pozwoli mi zrozumieć przeżycia z pogranicza śmierci. Wierzyłam, że jego podejście będzie bardzo interesujące, gdyż autor jest neurochirurgiem i przedstawia wiedzę z pogranicza śmierci, dodając informacje typowo lekarskie, uzupełniając tym samym moje braki merytoryczne w tej dziedzinie. Poza tym miała to być literatura, w której ów neurochirurg przewartościował swoje podejście do wiary, więc założyłam, że ta książka odkryje coś niezwykłego. Tyle jeśli chodzi o założenia, a teraz szczegóły.

Będę z uporem maniaka podkreślać, że literatura amerykańska jest w moim odczuciu bardzo naiwna. Uznałam za wielki plus historię neurochirurga, który opisał bardzo szczegółowo swoją chorobę, w sposób dla mnie zrozumiały. Przecież mógł posłużyć się nomenklaturą fachową i nie zrozumiałabym ani słowa. Ucieszyłam się zatem, że narracja jest przyjemna i strawna, ale problem pojawił się w momencie, gdy ów naukowiec zaczął interpretować świat duchowy.. 

Zawiodłam się bardzo, bo o ile sfera człowieka chorego, jest dla innych namacalna i powinna być potraktowana w książce jako tło wydarzeń, o tyle przestrzeń nieba - ta znacznie ważniejsza dla czytelnika, została opisana w tak infantylny dla mnie sposób, że trudno było zrozumieć, co tak naprawdę autor miał na myśli.

Zastanawiam się z czego wynika ta rozbieżność? Być może faktycznie trudno jest za pomocą zwykłych słów nazwać to, czego doświadczyło się podczas takiej podróży, ale w takim razie po co ta książka? Jeśli już autor podejmuje ten trud, to niech chociaż spróbuje to zrobić rzetelnie. Chorobę potrafił przedstawić w sposób bardzo kompletny, trudne fragmenty tekstu przedstawił poprzez przykłady, obrazujące niejasne dla laika konsekwencje choroby, którą przebył. 

Jeśli zaś chodzi o doświadczenia z pogranicza śmierci, to poza kilkoma opisami, nie czuję się mądrzejsza. Spodobał mi się jeden fragment, który chciałabym przytoczyć, ponieważ uważam, że w jego treści ukryte zostały najważniejsze informacje: "jak bardzo jesteśmy ślepi tu, na ziemi, na pełną naturę duchowego wszechświata, zwłaszcza ludzie tacy jak kiedyś ja, którzy uważają, że materia to istota rzeczywistości, a wszystko inne - myśl, świadomość, idee, emocje, duch - są jedynie jej wytworami" (s. 217).

Pozostałe fragmenty fabuły, związane z jego życiem rodzinnym, nawróceniem i wiarą w życie duchowe, postanowiłam przemilczeć, bo są dla mnie wybitnie amerykańskie, czyli nieco "na wyrost", zdecydowanie ubarwione i bardzo infantylnie przedstawione. Co nie zmienia faktu, że i tak doceniam tę pozycję, za samą próbę podejścia do tak trudnego tematu, ale póki co moim niezaprzeczalnym mistrzem w tej materii jest Bernard Jakoby, do którego książek bardzo gorąco odsyłam.Klik

7 komentarzy:

  1. Często niestety tak jest, że "napalimy" się na jakąś książkę, bo przeczytaniu opisu. Wyobrażamy sobie jej treść, to co chcemy w niej znaleźć. Później okazuje się, że autor wszystko, w naszym mniemaniu, skrócił, okroił, pokroił i podał takie maluczkie, w porównaniu, z tym, co pojawiło się na początku w naszej głowie. Fajnie, że potrafiłaś, mimo niewątpliwego rozczarowania, odnaleźć coś, co ci się spodobało.
    Pozdrawiam.:)
    Angelika (www.ksiazki-moja-kofeina.blogspot.com)
    P.S Bardzo podoba mi się opis twojego bloga:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ..prawda, dlatego książki, które tak bardzo chcę przeczytać są dla mnie zawsze problemowe, bo zbyt wiele mam nadzieję w nich odnaleźć ;)
      Z drugiej zaś strony, w każdej z nich staram się wyszukać coś, co przykuło moją uwagę i zapadło głębiej w pamięć. To jest siła lektury..

      ..a za P.S po prostu dziękuję :)

      Usuń
    2. Dokładnie, ja też, nawet jeśli czytam kiepską książkę, staram się coś dla siebie wyszukać. Zaczynam interesować się jakąś postacią drugoplanową, jej uczuciami, albo szukam psychologicznych powiązań:)

      Usuń
    3. ..no tak, bo najłatwiej jest skreślić coś, co nam się nie podoba, a sztuką jest znaleźć coś atrakcyjnego w książce, która zawiodła..

      Usuń
  2. Kurczę, bardzo, bardzo,bardzo chciałam ją przeczytać- podobnie jak Ciebie, interesowały mnie treści, które miały być w niej zawarte.
    Szkoda, że jest tak boleśnie rozczarowująca, chyba się jeszcze zastanowię nad jej kupnem lub rozejrzę za czymś podobnym, aczkolwiek wartym lektury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ..w takim razie uparcie będę polecać książkę "Drogi nieśmiertelności", którą napisał Bernard Jakoby. Uważam, że to pozycja, która zawiera wiele wartościowych odpowiedzi i na pewno nie zawiedzie :)

      Usuń
    2. O! Ślicznie dziękuję:)

      Usuń