Herbjørg Wassmo w książce "Stulecie" fenomenalnie buduje obraz rozwijającego się kraju. Uważam, że autorka genialnie posługuje się faktami historycznymi, które w żaden sposób nie zaburzyły niespiesznego czytania o pędzącym, codziennym życiu w Skandynawii. Właśnie ta codzienność, opisana przez autorkę, urzekła mnie do tego stopnia, że książka z pewnością pozostanie na długo w mojej głowie.

Trzy kobiety i trzy odmienne światy, które łączy miłość, mnóstwo wyrzeczeń i świadomość, że rola kobiety w tworzeniu rodziny jest tą najistotniejszą powinnością. To właśnie dla rodziny Sara Susanne rezygnuje z relacji, która zacieśnia się między nią i pastorem. To właśnie rodzina powoduje, że Elida wyjeżdża z miejsca, które nazywała domem i to właśnie do niej wraca najmłodsza Hjørdis.
Życie trzech kobiet nacechowane zostało wieloma przeciwnościami losu, ale jest to lektura optymistyczna. Główne bohaterki nawet przez chwilę nie boleją nad swoim życiem, nie popadają w depresję i w brak wiary. One dzielnie bronią najbliższych. Robią wszystko, by ich rodzinom żyło się dobrze.
Urzekła mnie ta powieść. Przede wszystkim skupiłam swoją uwagę na losach kobiet. Ich siła i surowość jest dla mnie godna podziwu. To właśnie one implikują nierozerwalność więzi rodzinnych.
Zdaję sobie sprawę, że tło historyczne, które doskonale zostało wplecione w losy poszczególnych kobiet również warte jest uwagi. Historia Skandynawii i ewoluującej kultury, a nawet obyczajowości również wzorcowo została opisana na kartach powieści. Czytając, można się doszukać wielu interesujących informacji, podkreślających zmieniającą się na przestrzeni stulecia codzienność.

Książkę dostałam dzięki uprzejmości wydawnictwa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz