poniedziałek, 16 grudnia 2013

Obyczajowo rozsmakowana

Prozę Magdaleny Witkiewicz szczerze pokochałam i to uczcie po przeczytaniu kolejnej książki jest jeszcze silniejsze. To proza lekka, aczkolwiek mistrzowsko porusza sznureczki mojej wyobraźni i dociera do zakamarków emocji, które gdzieś są we mnie głęboko ukryte. Czytając "Zamek z pisku" miałam nieodparte wrażenie, że zanurzam się w historię życia Weroniki, ale o jej szczegółach za chwilkę.

Muszę przyznać, że byłam nieco sceptyczna, gdy sięgałam po tę pozycję, bo stwierdziłam, że fabuła mnie nie interesuje, ale książki Magdaleny Witkiewicz mają to do siebie, że czytam je bez opamiętania. Fabuła mi nie odpowiada, bohaterowie irytują, ale jeszcze jedną i kolejną stronę, aż okazuje się, że jestem w połowie lektury i faktycznie czytam z zainteresowaniem. Jeszcze nie odkryłam jak to się dzieje, ale fenomenalnie łatwo wychodzi mi zatapianie się w świecie przedstawionym przez Magdalenę Witkiewicz.

Tym razem poznałam historię Weroniki, kobiety, która bardzo pragnie urodzić dziecko. Początkowo ta bohaterka mnie przerażała i wybitnie irytowała. Po pierwsze, jej problem jest dla mnie nieco odległy. Po wtóre, kobieta zachowywała się tak nieprzyjemnie wobec swojego męża i całego niesprawiedliwego świata, że miałam ochotę dla zasady i na złość bohaterce zamknąć tę książkę i nie czytać dalej. Okazało się, że jej małżeństwo stało się instytucją służącą do celów prokreacyjnych, pozostało odarte z wszelkiej intymności i z emocji, gdyż Weronika postawiła sobie cel, który miała zamiar zrealizować ze swoim mężem.

Możemy podejrzewać, że autorka trochę swoich czytelników postanowiła zwieść, stworzyła bowiem przeszkody, które miały sprawdzić charaktery głównych bohaterów, ich wolę walki i głębię uczucia. Ponadto w życiu kobiety pojawił się inny mężczyzna, Kuba, który okazał się być powiernikiem kłębiących się w kobiecie emocji.

Czytając tę niewinną lekturę, w pewnym momencie miałam wrażenie, że się pogubiłam. Autorka tak sprytnie pokierowała fabułą, że szczęśliwe zakończenie mogło wydarzyć się na tysiąc różnych sposobów. Co więcej, dotknęła ponadczasowego problemu związanego z przyjaźnią między kobietą i mężczyzną i tego, czy takowa w ogóle istnieje? Poruszyła również problem powrotów w związku, próbowała odpowiedzieć na pytanie czy są one możliwe?

Myślę, że to bardzo przyjemna pozycja obyczajowa. Nie jest wydumana i przekombinowana, opowiada o codziennościach, o zwykłym życiu, którego czasem zazdrościmy innym, nie doceniając w rzeczywistości tego, co daje nam los. Książkę polecam, bo pozwala się zapomnieć i oddać przyjemności wynikającej z czytania.

8 komentarzy:

  1. Bardzo, bardzo, BARDZO chcę przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tej książki nie znam, ale czytałam inne dzieła autorki, mianowicie ,,Szkołę żon'', ,,Milaczek'' i ,,Opowieść niewiernej'' i bardzo mi się podobały, więc chyba skuszę się i na powyższą pozycje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że Magdalena Witkiewicz może pisać o czymkolwiek.. to i tak będzie dla mnie przyjemne w odbiorze. Choć "Zamek z pisku" fabułę ma interesującą i to muszę jeszcze raz podkreślić :)

      Usuń
  3. "książki Magdaleny Witkiewicz mają to do siebie, że czytam je bez opamiętania" - lepiej bym tego nie ujęła, dokładnie tak je odbieram ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, podejrzewam, że niebawem znajdzie się u mnie także recenzja "Ballady o ciotce Matyldzie", bo nie dam rady jej nie przeczytać ;)

      Usuń
  4. Ja myślę, że właśnie ta codzienność i zwyczajność jest najważniejsza w książkach M. Witkiewicz, łatwiej się utożsamiać z bohaterkami, gdy przeżywają problemy, takie jak czytelniczki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, tak łatwiej przeżywać fabułę, ale w tym przypadku główna bohaterka nie jest moją pokrewną duszą, a i tak czytałam tę pozycję z przyjemnością. W moim odczuciu to jest mistrzostwo, zachęcić do lektury czytelników, którzy nie czują się w żaden sposób kompatybilni z bohaterami :)

      Usuń