poniedziałek, 11 listopada 2013

O gustach i wymogach czytelniczych

Przyznam szczerze, że miałam sporo wątpliwości, jeśli chodzi o książkę Anny Makos "A miało być tak spokojnie". Mój problem polegał głównie na tym, że po przeczytaniu pierwszych kilkudziesięciu stron walczyłam ze sobą, by tej pozycji dać szansę, by jej ostentacyjnie nie rzucić w kąt i nie stwierdzić na blogu, że nie podołałam. Powodem mojej frustracji był język, który odbierałam zbyt oficjalnie. Czytając, miałam poczucie, że autorka informuje mnie bez ogródek o faktach z życia bohaterów, a ja tę wiedzę przyjmuję, bez emocji, bez kontekstów i bez jakiejkolwiek radości. Bardzo trudno było mi się wczytać i wczuć w jej prozę. 

W tym momencie muszę wyjaśnić, że czytając książki, które z założenia są łatwą i lekką literaturą kobiecą, w mojej głowie rodzi się zestaw wartości dotyczących tejże prozy, na które zwracam uwagę. 

Przede wszystkim jest to język, którym posługuje się autor - musi być dopracowany, obrazowy i dowcipny. Bardzo lubię, gdy po kilkudziesięciu przeczytanych stronach autorka nawiązuje do czegoś, o czym pisała wcześniej. Mam wtedy poczucie, że moje czytanie ze zrozumieniem zostało wynagrodzone. W czytanej przez mnie książce miałam ciągłe poczucie poprawności i nic poza tym..

Prócz języka zwracam uwagę na sposób przedstawiania bohaterów i sytuacji, w których się znajdują. Nie lubię poprawności, gdyż twierdzę, że jest nudna, a poza tym jest to niezbędne minimum, które powinien posiadać każdy pisarz. Doceniam zabawę słowem, skojarzeniem, humor sytuacyjny i konsekwentnie poprowadzoną wyrazistość postaci.. Zatem.. jeśli bohaterka jest naiwną kobietą, to nie oczekuję od niej elokwentnych wypowiedzi. Jeśli mam do czynienia z bohaterką, która jest pisarką i dziennikarką  niech będzie charakterystyczna, w jakikolwiek sposób, ale niech odróżnia się od innych bohaterów. Tego w prozie Anny Makos mi zabrakło.

Ostatnia cecha, o której szybciutko wspomnę to sposób kończenia fabuły. Uważam, że ten aspekt w prozie kobiecej jest najtrudniejszym elementem budowania treści. Zwykle wydarzenia, o których czytamy powielają utarte schematy, czasem je w jakiś sposób modyfikują. Ostatnio uparcie czytam o kobietach, które rzucają wielkomiejski zgiełk i przenoszą się na wieś, gdzie spotykają miłość swojego życia i zaczynają sielankowe przygody. Cóż, akceptuję tę fabułę, bo w innym razie nie sięgałabym po te książki, ale to, w jaki sposób zakończą się losy bohaterów, uważam za kwintesencję całości. Jest to niejako nagroda dla czytelnika za poważne potraktowanie prozy, przebrnięcie przez lepszą bądź gorszą całość, więc od zakończenia oczekuję najwięcej. "A miało być tak spokojnie" zakończyło się nijak. Mam wrażenie, że autorka zostawiła sobie pole manewru, by dopisać ciąg dalszy, bo ewidentnie brakuje mi tam jakiegokolwiek zakończenia. Główne wątki, o których czytałam nie znalazły swojego finału.

Muszę podkreślić, że fabuła książki zapowiadała się naprawdę przyjemnie. Losy głównej bohaterki okazały się zagmatwane i niezupełnie przewidywalne, ale mam poczucie braku.. braku nawiązania interakcji czytelniczej, braku charakterystycznej odmienności stylu i braku zaskakującego zakończenia, które spięłoby klamrą losy bohaterów.. Co nie zmienia faktu, iż jestem dumna, że książkę przeczytałam, bo mogłam rzetelnie wypowiedzieć się na jej temat.

Lekturę polecam, ponieważ uważam, że warto ją przeczytać, by dostrzec w niej  coś innego niż kwestie, do których ja się przyczepiłam. Przecież gustów czytelniczych mamy wiele, każdy nastawiony jest na odbiór innych wartości, inaczej przygotowany do czytelniczego zadania, więc zachęcam do zmierzenia się z prozą Anny Makos, bo uważam, że warto.

6 komentarzy:

  1. Nie ciągnie mnie do tej książki zbyt mocno, jednak jeśli natknę się na nią w bibliotece, to możliwe, że dam jej szansę, aby przekonać się jakie wrażenie wywrze na mnie.

    Olgo, jeśli masz ochotę, to zapraszam Cię do mnie na konkurs, w którym można wygrać "Inne zasady lata" Benjamina Alire Sáenza. Po szczegóły zapraszam tutaj - http://sylwuch.blogspot.com/2013/11/konkurs-wygraj-inne-zasady-lata.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za zaproszenie :)

      Właśnie na tym polega moc bibliotek, można tam znaleźć książki, które niekoniecznie nadają się na domowe regały ;)

      Usuń
  2. Nie miałam jeszcze przyjemności poznać autorki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto, poza sprawdzonymi nazwiskami, szukać tych nowych na polskim rynku, bo to pozwala na odnalezienie innych sposobów na prozę :)

      Usuń
  3. Ja również jeszcze nie poznałam twórczości tej autorki. Myślę, że to się zmieni niebawem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie przeczytam Twoją ocenę tej książki :)

      Usuń