sobota, 11 października 2014

Dosadna proza

Przyznam szczerze, że już dawno nie czytałam tak napisanej książki. Zwykle w literaturze polskiej, w powieściach dla kobiet, wszystko układa się pomyślnie. Dawno nie czytałam prozy polskiej, w której główne bohaterki przechodziłyby kryzys, przeżywały jakąś traumę, albo musiałyby podjąć prawdziwe, życiowe decyzje. Nie myślę tu o przesadzonej histerii, ani o przeprowadzce na koniec świata, ale o życiu. Takiej zwykłej, codziennej egzystencji, która czasem nam doskwiera. 

Mam nadzieję, że u większości czytelniczek ta codzienność bywa raczej szczęśliwa i kolorowa, ale doskonale zdajemy sobie sprawę, że nie wszyscy mają tak kolorowe perspektywy. Są też osoby, które niestety, mają ciągle pod górkę i muszą zmagać się z codziennością, która nie rozpieszcza. Właśnie o tym opowiada książka Katarzyny Kołczewskiej "Kto, jak nie ja?".

To historia kobiety, która w życiu zmaga się ze swoją przeszłością, walczy z nałogiem, jest już w wieku, który daje się we znaki, aczkolwiek też o osobie, która jako jedyna przejęła się losem małej dziewczynki. Dziecko pojawiło się w jej życiu nagle, kobieta nie potrafiła go pokochać, ale brutalna codzienność uświadamiała tej parze bohaterek, że są na siebie skazane, pomimo własnych uprzedzeń, trudnych charakterów i absolutnej niechęci.

Dziewczynka to Ola, sierota, która w wypadku straciła rodziców, zaś jej dziadkowie doznali szoku i nie byli przygotowani na przyjęcie małego dziecka do swojego domu. Ola miała wylądować u ciotki (siostry jej babki) na chwilę, ale niestety, nikt inny się nią nie zainteresował, nikt inny nie był w stanie stworzyć jej domu.

Książka opowiada o bardzo trudnym etapie oswajania. Oswajania i wychowywania młodego człowieka, opowiada też o potrzebie bliskości, a także o ogromnym bólu i cierpieniu i o chęci walki, gdy już poczujemy więź i przywiązanie do drugiej osoby.

Mam poczucie, że to naprawdę dobra literatura. Nie porównuję jej do książek, które oparte są o fakty z prawdziwego życia. Myślę tu chociażby o "Strefie cienia" Wiktorii Zender. Wiem, że książka Kołczewskiej to fikcja literacka, ale uważam, że autorka w doskonały sposób przedstawiła nam problem i zarysowała postaci od strony psychologicznej. Czytając, można było poczuć emocje bohaterów. Myślę, że to ogromna wartość.

Książkę bardzo gorąco polecam. Zdecydowanie pobudza emocje, mobilizuje do szybkiego przerzucania stron, w nadziei, że wszystko jednak się ułoży, ale.. No właśnie, koniec powieści jest równie interesujący i nieprzewidywalny, jak całość lektury. Warto poczytać.

1 komentarz:

  1. Czytałam. Główna bohaterka wzbudzała we mnie sprzeczne uczucia, jednak całościowo książka jest naprawdę dobra. Życiowa, nieprzesłodzona, prawdziwa. Również polecam.

    OdpowiedzUsuń