poniedziałek, 28 października 2013

De(maska)cja

Mam poczucie, że książka Daga Solstada "Patynozielone!" to jedna z trudniejszych powieści, które czytałam. Autor jest moim niekwestionowanym ulubieńcem, jeśli chodzi o sposób poszukiwania przekazu adekwatnego do treści przekazywanej. Jego książki nie należą do konwencjonalnych. Doceniam to, że jako autor stosuje różnorodne rozwiązania. Muszę też przyznać, że sięgnęłam po jego twórczość, gdyż przeczytałam, że w jego prozie możemy odnaleźć zamiłowanie do odkrywania powierzchowności świata, do demaskowania formy, jaką dostrzegamy także u Gombrowicza, mojego niezaprzeczalnego literackiego autorytetu.

Tę książkę, pomimo iż to autorski debiut, zostawiłam na koniec czytelniczej przygody z Solstadem, ponieważ to właśnie ta pozycja jest świadomie inspirowana Gombrowiczem. Postanowiłam, że tym literackim smaczkiem będę delektować się niespiesznie, znając jego twórczość i sposób posługiw
ania się słowem.

Jestem przekonana, że to była dobra decyzja, bo po przeczytaniu książki zatarła mi się opinia o tym autorze. Zaczęłam go poznawać od nowa, zachwycił mnie i przeraził, bo dotarł do meritum w sposób niebywały. Faktycznie, forma, którą zastosował nawiązuje do twórczości, jaką znamy z "Ferdydurke", ale mam wrażenie, iż jest to zabieg zintensyfikowany do tego stopnia, że aż przeszkadza w odbiorze treści. Buduje specyficzny bełkot, który mnie.. (o ironio!) zachwyca. Nie brakuje mi w książce dialogów, które zapewne rozluźniłyby tę formę. Tekst jest trudny i wymagający skupienia, ale to sposób pisania, który mnie pociąga.

Treść książki bezpośrednio nawiązuje do życia, w którym obowiązują konwenanse i zależności. Egzystencja człowieka jest pełna rutyny i sztuczności, którą autor stara się wyśmiać. Główny bohater, pracujący jako nauczyciel, obawia się formy, którą narzuca na niego społeczeństwo starych. Nie akceptuje roli młodego człowieka, jaką w zestawieniu ze starością innych otrzymał. Nie chce, nie akceptuje tego, że został wtłoczony w ramy, które wymagają od niego określonych zachowań. Stara się żyć inaczej, nie akceptuje gry formą, która okazuje się życiem. Stara się walczyć z narzuconym przez kulturę schematem.

Abstrakcyjna walka kultury z naturą, którą uwielbiałam w utworach Gombrowicza, jest przedstawiona u Solstada inaczej. U niego cały świat jest zamaskowany, a główny bohater go demaskuje, odkrywa świat, który faktycznie wygląda inaczej. Dostrzec można ulotność form, zmienność masek. U Solstada główną wartością, którą odkrywa bohater jest przemijalność.

Bohater, jako młody człowiek, nie akceptuje form narzuconych przez środowisko, pragnie z nimi walczyć, zaczyna walkę z Benedikt Vik, kobietą idealną, którą utożsamia z tym, co złe. Chce ją zdemaskować posługując się Brit Winkiel - kobietą zwykłą, przeciętną, ale niezwykle skuteczną.

Książka jest dla mnie niebanalna, ponieważ traktując o problemach związanych z formą, właśnie formę posługiwania się słowem angażuje w uwydatnienie przekazywanych treści. Zatem zarówno treść, jak i sposób jej przekazu są ze sobą spójne, choć obie wartości potraktowane są w książce nieszablonowo.

"Patynozielone!" polecam każdemu, kto docenia grę słowem, zabawę treścią i nawiązania do twórczości Gombrowicza. Subiektywnie uważam, że to doskonała dawka norweskiej prozy, tak innej, a jednocześnie spójnej z naszą polską tradycją gry w Gombrowicza!

Książkę dostałam dzięki uprzejmości wydawnictwa
oraz
współpracy z blogiem Książki Moja Miłość

4 komentarze:

  1. Jestem zaintrygowna tą książką. To coś zupełnie innego, powiew świeżości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Specyficzna proza, polecam każdemu, kto docenia zabawę słowem :)

      Usuń
  2. Na ten moment jestem zainteresowana :) Uwielbiam Gombrowicza, więc chyba to coś dla mnie :) Bardzo miło wspominam rozmowę z Ritą Gombrowicz na tegorocznych Targach Książki w Krakowie :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, że proza inspirowana Gombrowiczem zrobi wrażenie nie tylko na mnie :)

      Usuń